Skontaktowała się ze mną Pani z Nowego Yorku (tak.. USA). Lata temu miała w Polsce założoną opaskę żołądkową. Schudła na niej ok 50 kg. Przeniosła się do USA i zamieszkała w Nowym Yorku. Dokuczał jej refluks, ale tolerowała to i łagodziła tabletkami. Po 14 latach objawy się jednak nasiliły. W gastroskopii wykryto penetrację opaski do światła żołądka. Laparoskopowo opaskę usunięto. Pacjentka zaczęła ponownie tyć. Historia ta nie ma nic w sobie niezwykłego, gdyż powikłania po założeniu opaski są nagminne.
Tutaj cytuję wyniki jednego z wielu badań: „Prawie 40 procent pacjentów biorących udział w badaniu miało jakieś poważne powikłania związane z opaską 12 lub więcej lat po operacji. Główne powikłania obejmują takie rzeczy, jak infekcja lub erozja opaski. Około połowa pacjentów musiała mieć wyjętą opaskę, a 60 procent wymagało dodatkowej operacji. Naukowcy twierdzą, że dowidzi to, że opaski żołądkowe nie są odpowiedzią na epidemię otyłości.”
W Polsce (Europie?) temat opasek żołądkowych nie istnieje w dyskusjach na żadnym zjeździe chirurgów bariatrów. Opasek do Polski nie sprowadza żadna firma. Najbliżej można je kupić w Szwajcarii.
Okazuje się, że nie jest tak wszędzie. Opisana powyżej pacjentka, konsultująca się z lekarzami w Nowym Yorku (tak, tak.. dla nas to centrum postępu), dostała zalecenie ponownego założenia opaski. Nie rekomendowano rękawowego wycięcia żołądka, bo „żołądek z czasem się rozciągnie”. Zdaje się, że żadnej innej opcji poza opaską nie przedstawiono. Gdy powiedziałem, że w Polsce to operacja historyczna, pacjentka była zdziwiona. Hm.. ja też jestem zdziwiony..